wtorek, 15 maja 2012

Niedługo I Komunia Święta.... Wychodzimy już na ostatnią prostą. W dzień Zesłania Ducha Świętego-27 maja Kinga przyjmie kolejny sakrament i  o jeszcze jeden krok przybliży się do Boga.
Chyba nie powiem  nic nadzwyczajnego, gdy przyznam, że przeżywam to bardziej od niej.Chociaż ona też z całą świadomością odlicza upływający czas. Wie, że przyjmie do swojego serca Jezusa, ale chyba bardziej oczekuje tego pod kątem  przyjęcia i odwiedzin gości,na których czeka z niecierpliwością. Wie, że to będzie jej wielkie święto i wszyscy przyjadą tylko i wyłącznie do niej.
Całe szczęście, że nie wyczekuje na prezenty. Ustaliłyśmy, że na pewno kupimy zegarek, taki "prawdziwy", ze wskazówkami, bo Kinia potrafi na nim odczytywać godziny.
 Bardzo prosimy o duchowe wsparcie i zaciśnięte kciuki.


" Coś mi się pokręciło" ;-)



niedziela, 6 maja 2012

Niektóre dzieci są rzeczywiście fajne;). Piszę to pod kątem relacji Kingi ze zdrowymi rówieśnikami. Ostatnio błogo mi się zrobiło na sercu i tak zwyczajnie poczułam się matką "pełnowartościowego" dziecka.
Kinga w tym roku przystępuje do Komunii Świętej i od pewnego czasu chodzimy do kościoła na próby. Dzieci z "naszej" klasy jest ośmioro i jest jeszcze jedna dziewczynka z naszej parafii, tylko z innej szkoły. Więc dziewczynek jest łącznie ze wspomnianą Kasia jest cztery. I jak to właściwie jest, że choć widziały się tylko kilka razy, to potrafiły się dogadać i znaleźć wspólny język. Z dziewczynkami z klasy integruje się już od zerówki i nie ma miedzy nimi takiego zrozumienia.
Kiedy ostatnio siadałyśmy na ławce przed kościołem, to Kasia zrobiła Kini miejsce koło siebie i stwierdziła, że nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież są przyjaciółkami ;)). Hm... słowo trochę na wyrost, ale jakie przyjemne dla moich uszu. Podczas gdy ja rozmawiałam z innymi mamami Kinga z Kasią planowały co sobie kupią za zebrane pieniądze. Ot- zwyczajna rozmowa zwyczajnych dziewczynek.

czwartek, 19 kwietnia 2012

We wtorek Kinia zerwała się trochę ze szkoły, aby pojechać ze mną na spektakl pt;" Mały Książę" wykonany przez młodzież z zespołem Downa ze stowarzyszenia "Opatrzność"w Radomiu. Bardzo ważne, że przyszły tam osoby nie tylko na co dzień stykające się z zespołem, ale również młodzież z siedleckich gimnazjów i liceum, które postanowiły poznać i choć trochę zrozumieć osoby niepełnosprawne.
Mam nadzieję, że większość z nich uświadomiła sobie, że tacy aktorzy, to ludzie mający swoje pasje i realizujący je z uporem i wielkim trudem. Chciałabym, aby kontakt z dzieckiem lub dorosłym z zespołem D. nie wywoływał u osób tzw. "pełnosprawnych"  niepewności, braku akceptacji, niechęci czy wręcz odrazy.
Przedstawienie było zorganizowane przez naszą kochaną  Mariolę- panią prezes siedleckiego stowarzyszenia i było medialnie nagłośnione (lokalne radio, prasa i telewizja).
Kinga zachowywała się wzorowo. Przez cały czas z uwagą przysłuchiwała się przemowom różnych oficjeli. Samo przedstawienie również bacznie obserwowała i zrozumiała, że książę zakochał się w róży.Na koniec spektaklu poszła z kilkoma zespołowymi kolegami wręczać kwiaty.
Później kilkakrotnie  dziękowała mi, że wzięłam ją na teatrzyk. Na znak wdzięczności obdarzyła mnie czułymi słówkami: "Mordo Ty moja złota". Cieszyć się z tego czy nie? ;)
http://www.podlasie24.pl//wiadomosci/siedlce/maly-ksiaze-w-siedlcach-9fe7.html

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Ospie wietrznej powiedziałyśmy wreszcie "adios". Całe szczęście, że Kinga nie nacierpiała się zbytnio i nie nadrapała zanadto. Porównując to do siły wiatru, można by określić mianem "zefirek".
po przerwie świątecznej i kilku dniach dodatkowego siedzenia w domu, Kinia poszła dzisiaj do szkoły. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że ochoczo, ale chyba nie było tak źle, skoro do domu wróciła wyraźnie ożywiona i rozszczebiotana jak skowronek. Nie ta Kinga, która przez przeszło tydzień snuła się po domu jak dusza potępiona i jęczała, że się nudzi. Ledwo wyrabiała normę, to znaczy trochę matematyki, troszkę polskiego i ciut, ciut zajęć logopedycznych. To wszystko na co ją było stać i co dałam radę wyegzekwować. Poza tym przesiadała się od komputera do telewizora i oczywiście do jedzonka (bo apetyt "niechorobowy" , wręcz chorobliwie i nadspodziewanie dobry :)  )
Po przyjściu ze szkoły dawała radę w przegadywaniu dziadka i tatusia. Oni 5 słów, a ona na to 25.Kiedy brakowało rezonu papugowała wszelkie  "inwektywy";) kierowane pod jej adresem i zręcznie odbijała piłeczkę. Dla podkreślenia swojego bojowego nastroju postraszyła trochę nożem i pomachała groźnie deską do krojenia. Panowie kapnęli się w końcu, kto tu rządzi i kto ma zawsze rację:)

W gruncie rzeczy to jednak słodka dziewczynka.


środa, 4 kwietnia 2012

Życzenia wielkanocne

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i w solidarność drugiego człowieka.Niech te święta wielkanocne będą pełne nadziei i miłości , a Chrystus Zmartwychwstały przyniesie nam radość, spokój i szczęście.
Razem z Kingusią życzymy wszystkim zdrowych, spokojnych, pełnych radości i błogosławieństwa bożego.
 To jest jajko modułowe, które robiła Weronika
 A to jajeczko wylepione przez Kingę

niedziela, 11 marca 2012

09 marca, 9 lat temu przyszła na świat moja maleńka Kingusia. Od razu napiętnowana pewnymi charakterystycznymi cechami, typowymi dla zespołu Downa. Bezbronna, nieporadna, ale bezwarunkowo pokochana i zaakceptowana. Z dnia na dzień , z miesiąca na miesiąc coraz bardziej żywiołowa, samodzielna i radosna.
Ze swoimi szalonymi pomysłami i nieprzewidywalnymi w skutki zachowaniami wprowadzała rozgardiasz wszędzie tam, gdzie się pojawiała. Jednak, gdy poszła do zerówki, niemal bezwiednie, "wydoroślała", "zmądrzała" i stała się moją partnerką do współdziałania. Tak jest do dziś. Intuicyjnie odgaduje jak może pomóc i pocieszyć.Gdy pojawia się na horyzoncie, świat nabiera zupełnie innych barw: żywszych, jaśniejszych i bardziej kolorowych. Nie sądziłam, że dziecko może wytwarzać taką aurę.
Jest moim kochanym słoneczkiem i dostarcza mi wielu powodów do dumy.Determinacja i zapał z jakimi bierze się do nowych wyzwań, sprawiają, że sukcesy, które osiąga są liczone podwójnie.

środa, 7 marca 2012

Po kilku dniach dłubaninki Kinga oddała prace na konkurs. Tak się przyzwyczaiła do wygranych, że aż się boje co będzie w przypadku przegranej. Jednak Kinga wierzy, że wygra, a wiadomo- wiara czyni cuda :). Dumna artystka-plastyczka.


 Jest środowe przedpołudnie.Pogoda nie sprzyja aktywności fizycznej na dworze, choć ręce świerzbią do grzebania w ziemi. Z niecierpliwością czekam na budzenie się wiosny. Krokusy i przebiśniegi nieśmiało akcentują swoją obecność.
Na gotowanie nie mam natchnienia. Zastanawiam się co słychać u Kingi w szkole. W tym roku jest zdecydowanie lepiej. Już dawno temu zaczęło się drugie półrocze, a Kinga jest ciągle zdyscyplinowana i pełna zapału.. Chyba zbliżająca się Komunia święta tak pozytywnie ja nastraja. Codziennie przed wyjściem do szkoły całuje mnie, mówi, że przyniesie mi piątkę i przyrzeka, że będzie grzeczna.
No, po prostu "złote dziecko" ;))