czwartek, 26 stycznia 2012

..."Kinga, dosyć tego obijania", takie słowa usłyszała dzisiaj moja mocno znudzona córa. Ferie powoli dobiegają końca, więc trzeba trochę odświeżyć szkolne wiadomości. U babci przeczytała całą lekturę, a w domu dosyć składnie mi ją opowiedziała. Czytanie ze zrozumieniem w stopniu zadowalającym
Po ćwiczeniach logopedycznych czas na matematykę i język polski. O dziwo,Kinga pamięta cyfry rzymskie i potrafi je poprawnie zapisywać, a z rozsypanki wyrazowej, przy delikatnej pomocy umie sklecić zdanie.Staranność pisania trochę się pogorszyła(nie tylko jej, całej klasie, więc się pocieszam:)), ale nie pozjadała literek, jak to się zdarza przy przepisywaniu. Wymęczyłam ją "niemiłosiernie", ale czas już się przestawić na szkolne tory. Laba się kończy, a do świąt wielkanocnych i chwili wytchnienia trochę jeszcze pozostało.
Tylko proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem matką z wygórowanymi ambicjami wobec dziecka. Kinga jest dosyć zdyscyplinowaną uczennicą i stara się wywiązywać ze swoich obowiązków. Tak jak każdy człowiek ma czasem ochotę na nicnierobienie, a ja planuję za nią co będziemy robić. Wtedy trzeba machnąć ręką i pozwolić spędzić "trochę" czasu przy komputerze, czy telewizorze. Ten ostatni zawładnął Kingą. Zafascynowana jest serialami młodzieżowymi w Disney Channel. Z jednej strony trudno jest oderwać ją od oglądania, bo wtedy ciska naokoło piorunami, ale z drugiej strony podpatruje jak się tańczy i uczy się przez naśladownictwo:)

wtorek, 24 stycznia 2012

W domu, na nowo, harmider, wrzawa i pisk Domisi. Zwyczajne, codzienne życie...

W niedzielę, kiedy ja zajęłam się smażeniem pączków, dziewczynki wybrały się na dwór z planem wykonania bałwana. Udał się bałwanek?

wtorek, 17 stycznia 2012

Pusto się zrobiło w domu, smutno i wyjątkowo cicho. A to dlatego, że zaczęły się ferie i dziewczynki wyjechały na kilka dni do babci. Babcia z pewnością nie powie, że ma cicho i spokojnie. Nie będzie miała lekkiego życia, ale przecierpi to jakoś, bo wie, że ja mam tak codziennie.
Przed wyjazdem Kinga zdążyła jeszcze zrobić dinozaura z masy papierowej. To była główna nagroda w gminnym konkursie na świąteczną dekorację. Robiąc bałwanka w kuli śnieżnej wygrała i zdobyła I miejsce.


Wątpliwy zaszczyt mnie kopnął, bo połączenie wszystkich elementów i obklejanie tego gada pięcioma warstwami papierków, to była moja praca. Dla Kini- cwaniary została najprzyjemniejsza część roboty, pomalowanie farbami. A oto produkt finalny, chyba będzie z tego skarbonka.



Po pierwszym półroczu mogę powiedzieć, że jest dobrze. Nie twierdzę, że jest super, bo odrabiając z Kinią lekcje widzę jej niektóre niedociągnięcia. Częściowo to i moja wina, bo aż tak bardzo nie "morduję " jej tak jak w pierwszej klasie.Najważniejszych i najbardziej przydatnych rzeczy nauczyła się, a teraz trzeba to tylko  utrwalać i udoskonalać.

piątek, 6 stycznia 2012

Kolędnicy misyjni

Czy poznajecie te nieco skośne oczy? Czy mówi Wam coś ta azjatycka uroda ;) ?
Tak, to Mędrzec ze Wschodu. ;))
Dzisiaj dziewczyny poszły zbierać ofiary dla dzieci z Południowego Sudanu. Cieszę się, że moje córki mogą w swój dziecięcy sposób pomóc biednym i prześladowanym za wiarę kolegom z dalekiej Afryki.




Dorzucam jeszcze fotki  bezpośrednio z "akcji"







środa, 4 stycznia 2012


Święta, święta i po świętach. Dawno nas tu nie było, ale to właśnie przez te święta. Najpierw gorączka sprzątania, biegania po sklepach, przyrządzania potraw, a później zmęczenie i rozleniwienie.
O, dziwo, Mikołaj znowu nie przyniósł żadnej rózgi, tylko same fajne prezenty. Kinga od razu dopadła do układania puzzli. To jej ulubiona zabawa. Króluje Kubuś Puchatek i jego kumple, ale tym razem Mikołaj poszedł w innym kierunku i na warsztat poszła Roszpunka z tym jej ogromnym, niesfornym warkoczem.Przyznam, ze nie było łatwo, ale Kinga ma bystry wzrok i wyłapywała wszystkie potrzebne elementy, a ja składałam to w większą całość. Za każdym razem jest coraz sprawniej i z moją mniejszą pomocą.



Pierwszy raz Kinga razem z Dominiką uczestniczyły w "balu". Tak to szumnie nazwaliśmy, bo Sylwestra spędzaliśmy w swoim, rodzinnym gronie.Kiedy znużenie dawało o sobie znać, dziewczyny ruszały w tany. Cóż, kiedy energii wystarczyło tylko do 23' 35. Potem zasnęły na dobre. Usiłowałam jeszcze Kingę posadzić w oknie, kiedy strzelały fajerwerki, ale napotkałam zdecydowany sprzeciw i jeszcze kazała mi "to" wyłączyć" ;)



A teraz znowu szkoła i lekcje i ćwiczenia logopedyczne. Teraz najwięcej pracy musimy poświęcić na niwelowanie niepłynności mowy. Dostaje masę wierszyków do nauczenia. Podczas recytacji musi sobie wybijać rytm. Czasami prawie wcale się nie jąka, a czasami to aż żal słuchać i cierpliwości brak.