poniedziałek, 27 maja 2013

Dzień Matki dane mi było świętować od samego rana. Kinga choć jest niezłym śpiochem zeszła z góry jako pierwsza. Wręczyła mi piękną laurkę i kwiatek z bibuły zrobiony własnoręcznie( dodam, że na dodatek pachnący, bo spryskany dezodorantem ). Wczoraj przeprowadzałam małe śledztwo, bo nie mogłam uwierzyć, że sama tak ładnie napisała. Wietrzyłam spisek i drobną pomoc Weroniki, ale nic z tego. Pismo 100% Kingi. Szkoda, że zeszyty nie wyglądają tak idealnie ;)




1 komentarz: