środa, 20 czerwca 2012

Bez echa nie może obejść się przyjazd naszej wyspiarskiej Izy z Zuzą i resztą rodzinki. Przyznam szczerze-zwątpiłam, że nasze spotkanie dojdzie do skutku. Jednak rzutem na taśmę udało się zorganizować mini spotkanko. Choć nasi goście przyjechali wieczorem, to do późnych godzin nocnych podwórko i dom rozbrzmiewały wesołymi krzykami i piskami roześmianej piątki dziewcząt w wieku przeróżnym. Pozostała dwójka "dziewcząt" plotkowała niemalże do rana (ale już bez krzyków i pisków ;) ).
Rano moje dziewczyny nie mogąc doczekać się wspólnych zabaw, bez żenady pobudziły gości i zabawa rozpoczęła się na nowo. Tym razem wszystkie ochoczo, nie zważając na nieśmiałe protesty rodziców obojga stron, wskoczyły do basenu i rozpoczęło się chlapanie. Bezpieczny poziom wody sięgający kostek uniemożliwiał skąpanie się od stóp do głów. Ale od czego się ma przyjaciół? Kilka zamaszystych ruchów nogą w różnych kierunkach i wszystkie rusałki ociekały wodą.
Jednak wszystko co dobre i przyjemne szybko się kończy i goście musieli wracać do domu. Dziękujemy Wam, że znaleźliście czas, energię i ochotę, żeby nas odwiedzić. Czekamy na następny rok i liczymy na kolejną wizytę.














1 komentarz:

  1. Kasiu, fajna fotorelacja :). Jeszcze raz dziękujemy za gościnę i czekamy na następny urlop z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń