środa, 4 stycznia 2012


Święta, święta i po świętach. Dawno nas tu nie było, ale to właśnie przez te święta. Najpierw gorączka sprzątania, biegania po sklepach, przyrządzania potraw, a później zmęczenie i rozleniwienie.
O, dziwo, Mikołaj znowu nie przyniósł żadnej rózgi, tylko same fajne prezenty. Kinga od razu dopadła do układania puzzli. To jej ulubiona zabawa. Króluje Kubuś Puchatek i jego kumple, ale tym razem Mikołaj poszedł w innym kierunku i na warsztat poszła Roszpunka z tym jej ogromnym, niesfornym warkoczem.Przyznam, ze nie było łatwo, ale Kinga ma bystry wzrok i wyłapywała wszystkie potrzebne elementy, a ja składałam to w większą całość. Za każdym razem jest coraz sprawniej i z moją mniejszą pomocą.



Pierwszy raz Kinga razem z Dominiką uczestniczyły w "balu". Tak to szumnie nazwaliśmy, bo Sylwestra spędzaliśmy w swoim, rodzinnym gronie.Kiedy znużenie dawało o sobie znać, dziewczyny ruszały w tany. Cóż, kiedy energii wystarczyło tylko do 23' 35. Potem zasnęły na dobre. Usiłowałam jeszcze Kingę posadzić w oknie, kiedy strzelały fajerwerki, ale napotkałam zdecydowany sprzeciw i jeszcze kazała mi "to" wyłączyć" ;)



A teraz znowu szkoła i lekcje i ćwiczenia logopedyczne. Teraz najwięcej pracy musimy poświęcić na niwelowanie niepłynności mowy. Dostaje masę wierszyków do nauczenia. Podczas recytacji musi sobie wybijać rytm. Czasami prawie wcale się nie jąka, a czasami to aż żal słuchać i cierpliwości brak.

2 komentarze: