poniedziałek, 28 listopada 2011

Nowe przykazanie daję Wam ;)

Coś ostatnio mam fazę na to, aby wytykać błędy językowe moich córek. Było o Weronice, było o Dominice, nie może zabraknąć wzmianki na temat Kingi.
Przygotowuje się do I Komunii świętej i większy nacisk trzeba położyć na naukę katechizmu. 10 przykazań bożych ma już w szkole "zaliczone", ale nie mogę jej oduczyć specyficznej formułki. Tak jej się wbiło do głowy i już. 9 przykazanie w wydaniu Kingi brzmi następująco:
"Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego nadaremno."
Grunt to właściwe podejście do sprawy i logika ;)

środa, 23 listopada 2011

Poznajemy zwierzątka

Moja najmłodsza córeczka- Dominika ma niespełna 4 latka. Zaskakuje naszą rodzinkę różnymi powiedzonkami. Nieraz są to nad wyraz mądre sformułowania, czasem głupkowate.Wczoraj rozśmieszyła mnie powiedzonkiem z serii "niezbyt mądrych".Wieczorem przeglądała książkę Kingi i natrafiła na zdjęcia różnych zwierząt. Byłam zajęta czymś innym i słyszę pytanie:
-mamo, co to jest?
Zerkam i odpowiadam:
-nietoperz
na co Dominika z wyraźnym obrzydzeniem:
Fuuj, nie lubię toperzów !!

sobota, 19 listopada 2011

Humor z zeszytów szkolnych

Tym razem będzie wyjątkowo o mojej pierworodnej. Weronika chodzi do 5 klasy. Już od 3 klasy przestałam się z nią uczyć i większość lekcji odrabia samodzielnie i bez mojej ingerencji. Tak samo było w tym przypadku.
Wera miała za zadanie opisać akademię z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Gdy na brudno pokazywała mi pracę i nie miałam większych zastrzeżeń. Kilka błędów stylistycznych, ortograficznych na szczęście nie popełnia. Poleciłam jej przepisać do zeszytu i już nie trudziłam się z ponownym sprawdzaniem.
Za pracę dostała 5 z minusem, a przy okazji poprawiła jeszcze humor całemu gronu pedagogicznemu.Okazało się, że zrobiła literówkę, ale  w takim feralnym miejscu, że gorzej być nie mogło.
Pozwolę sobie po cichaczu zacytować :"Na koniec części artystycznej Wolność rozdała najmłodszym uczniom flaki narodowe, wykonane przez moja klasę."
Wszystkie nauczycielki miały niezły ubaw, ale żadna nie przypuszczała, że autorem tej pracy jest przodująca humanistka klasowa .

wtorek, 8 listopada 2011

Sztuka przez małe sz

Uff..nareszcie mam za sobą pomaganie dziewczynom w kolejnym konkursie plastycznym. Tym razem sprawa dotyczyła nałogów i ich zgubnych skutków. Ciężki temat jak na takie słodkie i niewinne dziewczątka jak moje, ha, ha. Jak tu ukazać i uświadomić dzieciom całe okrucieństwo używek, skoro nasz dom jest wolny od takich niebezpieczeństw. Choć, nie przeczę, czasami bywa imprezowo ;)
Nie dość, że trzeba było przedstawić taką wizję, to jeszcze wymyślić hasło pasujące do danej sytuacji. szło nam to jak po grudzie, ale przez sobotę i niedzielę udało nam się wspólnymi siłami coś utworzyć. Weronika wzięła na tapetę dopalacze i straszny świat po ich zażyciu, a Kinga wymalowała panią, która nie stroni od alkoholu i papierosów. Cudna ta pani nie jest i urodę ma osobliwą, ale w sumie takie było zamierzenie.
Wczoraj , po lekcjach Weronika obarczyła mnie jeszcze zadaniem narysowania Józefa Piłsudskiego na szkolną gazetkę, bo ona musi, po prostu musi się czymś wykazać.Koleżanki mama narysowała żołnierza, a Wera i jej mama nie mogą być gorsze ;)) I tak oto powstał portret Naczelnika. Trochę boję się krytyki ze strony jakiegoś artysty grafika, ale mam nadzieję, że taki tu nie trafi, bo zszedłby na zawał przez taką profanację.


czwartek, 3 listopada 2011

Listopadowe początki

Dzień Wszystkich Świętych już za nami. W niedzielę jeździłyśmy na grób mojego Taty. Taka szkoda, że Kinga Go nie znała. Na pewno by ją uwielbiał i może nawet nauczyłby matematyki. Miał ścisły umysł i w sposób bardzo prosty potrafił wytłumaczyć mi- zdecydowanej humanistce największe zawiłości. Poza tym był bardzo ciepłym, dowcipnym i kochanym człowiekiem. Wciąż mi Go brakuje...Pokładam jednak nadzieję, ze patrzy na nas z góry i zaciska kciuki, aby wiodło się nam jak najlepiej.
W poniedziałek przyjechał brat mojej teściowej i w moje grzeczne dziecko wstąpił diabeł. Ciągle tylko płakała, tupała nogami i fukała na wszystkich. Definitywnie poszłam w odstawkę. Liczył się tylko wujek. Wszystkie książki poszły w kąt i dziewczyna miała labę. Zero ćwiczeń logopedycznych, zero czytania, zero pisania. I tak aż do środy.
Miałam obawy jak Kinga będzie funkcjonować w szkole i po 3 godzinach pojechałam zorientować się w sytuacji. Rzeczywiście, wujek kompletnie zawładnął jej myślami. Powoli jednak doszła do równowagi, bo na zajęciach logopedycznych ładnie ćwiczyła i dostała w nagrodę znaczek.

W październiku troszkę jej pofolgowałam. Chyba była przemęczona, bo codziennie chodziłyśmy na różaniec, ale teraz zakasujemy rękawy i do roboty.

Dzisiaj sytuacja jest już opanowana.Moja córcia wyściskała i wycałowała domowników, mi powiedziała, że kocha moje oczy i że przyniesie ze szkoły piątkę. Liczę na to i czekam z niecierpliwością.